Zimowisko w górach
Szósta rano, na dworze jest jeszcze ciemno. Termometr w samochodzie pokazuje minus czternaście stopni. Wszyscy uczestnicy zimowisk zbierają się przed autokarem i czekają aż będzie można wsiadać. Według nawigacji na miejsce powinniśmy dotrzeć za sześć godzin.
Po wejściu do środka prawie wszyscy zasnęli. W autokarze zapanowała cisza. Po dwóch godzinach wszyscy zaczęli się przebudzać. Zaczęły się wygłupy i planowanie co będziemy robić, gdy dojedziemy. W pewnym momencie autokar się zatrzymał. Okazało się, że jednemu z druhów zrobiło się niedobrze i zabrudził kilka siedzeń i samego siebie. Potrzebne było porządne sprzątanie. Już wtedy było wiadomo że podróż się przedłuży. Gdy wreszcie ruszyliśmy w drogę okazało się że na trasie jest duży korek. Czas mijał, a my robiliśmy się bardzo głodni. Nasi przełożeni nie chcieli słuchać o postoju na jedzenie. Jak się później okazało, chcieli zdążyć na zaplanowany wcześniej obiad w ośrodku. Ostatecznie dojechaliśmy o godzinie dziewiętnastej. Byliśmy głodni i zmęczeni, a obiad na który czekaliśmy był już zimny.
Następnego dnia rozpakowaliśmy się i odpoczywaliśmy po męczącej podróży. Tym bardziej, że następnego dnia czekała nas wyprawa w góry.
Trzeciego dnia wstaliśmy wcześnie rano. Ubraliśmy się na cebulkę i spakowaliśmy prowiant w plecaki.


Dodaj komentarz